Mertens tanio skóry nie sprzedała, Świątek zagra teraz z Raducanu

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Mertens tanio skóry nie sprzedała, Świątek zagra teraz z Raducanu
Zaktualizowany
Mertens tanio skóry nie sprzedała, Świątek wygrywa za czwartym podejściem
Mertens tanio skóry nie sprzedała, Świątek wygrywa za czwartym podejściemProfimedia
Wygranej wszyscy się spodziewali, więc wynik zaskoczeniem nie jest. Pierwszy mecz Igi Świątek na nawierzchni ziemnej okazał się niezłym przetarciem dla liderki rankingu. Elise Mertens grała tenis, po którym schodzi z podniesioną głową, a widzowie opuścili trybuny z satysfakcją. Rezultat 6:3, 6:4 i dwa stracone gemy serwisowe Polki pokazują, że jest jeszcze nad czym pracować.

W starciu Igi Świątek z Elise Mertens najbardziej zaskakiwać może, że dotąd zawodniczki nigdy nie grały przeciwko sobie, choć regularnie wybierają te same turnieje. Belgijka najlepsze sezony w singlu ma za sobą i ostatnio kojarzona jest głównie z deblem, a spotkanie ze Świątek na mączce dla najlepszych singlistek stanowi ogromne wyzwanie. 

Maszyna z Raszyna ruszyła na mączce

Jeszcze przed meczem, pytana przez dziennikarzy, Mertens zapewniała, że spróbuje zdominować Polkę. Co prawda z uśmiechem, ale patrząc tylko na wynik pierwszego gema, można by w tym szukać prawdy. Bardzo szybko doszło do pierwszego break pointa, jednak nie było w tym zasługi Mertens – to 22-latka potrzebowała chwili na dostrojenie podania. 

Raszynianka nie tylko gładko wyszła z opresji, ale w dwóch kolejnych gemach oddała jedynie punkt. W gemie czwartym fani mogli oklaskiwać pierwszą dłuższą, bardzo efektowną wymianę, w której Świątek szukała odpowiedzi na mijającą piłkę i tylko nieznacznie nie trafiła w kort. Belgijka zapisała pierwszego gema na swoim koncie i wyraźnie poprawiła precyzję, której brak ułatwił Polce zadanie na starcie. 

Mertens co prawda dała się jeszcze raz przełamać na 1:5, ale odpłaciła Idze Świątek doskonałą diagonalną piłką w linie, wykorzystując po raz pierwszy break point. W połączeniu z gorszym momentem Polki, odważne wybory rywalki dały solidny efekt: przy wyniku 5:3 Mertens miała chrapkę na odrobienie ostatniego przełamania. Wtedy dopiero Świątek weszła na wyższy poziom podania i ze stanu 0:30 wyszła na 40:30, by zamknąć partię po 39 minutach.

Prześledź mecz Świątek-Mertens punkt po punkcie

Mertens sypała piachem w tryby

Widocznie podbudowana niezłą końcówką seta, 28-latka wybiła Idze Świątek szybkie przełamanie, broniąc swojego podania. W trzecim gemie już nie powiodła się ta sztuka, ale Mertens kompletnie się stratą nie przejęła. To ona narzuciła Polce warunki i choć ta odrobiła stratę z 0:40, to czwarty break point wyrównał rachunki na 2:2.

Szybsza, bardziej kąśliwa i pomysłowa gra Belgijki nie zlikwidowała jednak różnicy między zawodniczkami. Świątek pozwoliła jej jeszcze wyjść na pierwsze (i ostatnie) w meczu prowadzenie 3:2, po czym zainkasowała osiem punktów z rzędu. Ten ostatni po błędzie podwójnym Mertens, zmuszonej do odwrotu. 

Rywalka wciąż grała bardzo dobrze, zaskakując liderkę rankingu parokrotnie, ale po 40 minutach drugiej partii zrobiło się 5:3. Teraz Mertens musiała obronić podanie, by pozostać przy życiu. Świątek była o milimetry od break pointu, gdy returnem nie trafiła i przedłużyła mecz. W 10. gemie Polka pewnie wyszła na 40:15, a jednak dwie piłki meczowe straciła zanim asem wywalczyła trzecią. Ponownie Belgijka obroniła się skutecznie i dopiero za czwartym razem Polka zamknęła mecz, wieńcząc świetną wymianę punktem.

Iga Świątek przechodzi pewnym krokiem do ćwierćfinału, pozostaje też niepokonana w Stuttgarcie i ma szansę na historyczny hat-trick jako obrończyni trofeum dwóch kolejnych edycji. Jutro zmierzy się z Emmą Raducanu, która w późniejszym meczu rozprawiła się z Lindą Noskovą. Brytyjka nieoczekiwanie wygrała pierwszą partię 6:0, by w drugiej uratować się przed tie-breakiem dopiero przełamaniem na 7:5. Mecz z młodą Czeszką trwał godzinę i 21 minut.