W sobotę mieliśmy złe wieści z Paryża, ale za to w niedzielę z Francji płynie słodkie pocieszenie. Maja Chwalińska (241. WTA) wygrała turniej ITF W75 w Montpellier i dzięki temu już jutro wskoczy do drugiej setki rankingu WTA.
W ostatnim meczu Polka pokonała nieco młodszą Oksanę Sjelechmietewą (415. WTA). Start pojedynku był wręcz wymarzony – w niewiele ponad 20 minut Chwalińska miała na koncie 4:0 i dwa przełamania, jednak rywalka oba odrobiła i próbowała doprowadzić do remisu. Ta sztuka się nie udała, ponieważ Chwalińska oddała Sjelechmietewej tylko punkt i uciekła na 5:3, by zamknąć seta swoim podaniem.
W drugim zaczęło się ciężej, ale z efektem jeszcze lepszym. W pierwszym gemie czwarty break point dał przełamanie, w trzecim już pierwszy, a po pięciu gemach było 5:0 dla Chwalińskiej. Zamknięcie meczu już tylko formalnością? Nic z tych rzeczy, Rosjanka obroniła cztery piłki meczowe i przełamała, obroniła piątego meczbola i zdobyła kolejnego gema. Prowadziła nawet przy podaniu Chwalińskiej. Polka nie oddała jednak inicjatywy i zamknęła mecz wynikiem 6:3, 6:2!
To jej szósty w karierze singlowy tytuł, w dodatku w turnieju najwyższej dotąd rangi i pierwszy od ponad dwóch lat. W całym turnieju w Montpellier Polka oddała tylko jednego seta – w pierwszej rundzie z Andreą Mitu (211. WTA). Później pokonywała kolejno Emmę Lene (476. WTA), w ćwierćfinale Justinę Mikulskyte (256. WTA) oraz Japonkę Sarę Saito (169. WTA).