Zaczęło się od Sabalenki i na niej się zakończyło. Białorusinka znakomicie weszła w rok i była najlepsza podczas Australian Open, gdzie w finale nie dała żadnych szans Chince Qinwen Zheng.
Aryna nie miała sobie równych również podczas US Open. Tam w meczu o tytuł stoczyła zacięty, ale zwycięski bój z faworytką gospodarzy Jessicą Pegulą. W obu wielkoszlemowych turniejach na twardej nawierzchni w tym roku była poza zasięgiem rywalek. Dodatkowo dotarła do ćwierćfinału Roland Garros, a podczas Wimbledonu zabrakło jej na korcie. Łącznie w tym roku Sabalenka zagrała 17 meczów w Wielkim Szlemie i aż 16 z nich wygrała. Trzeba przyznać, że była zdecydowanie najlepszą tenisistką w obecnym sezonie, patrząc wyłącznie na najważniejsze turnieje.
Iga Świątek natomiast nie miała sobie równych w sezonie na nawierzchni ziemnej. Polak wygrała turnieje w Rzymie i Madrycie, a w Stuttgarcie grała w finale. Zwieńczyła to wszystko triumfem podczas French Open, gdzie była bliska odpadnięcia już w 2. rundzie, kiedy broniła piłek meczowych w pojedynku z Naomi Osaką. Od tamtej pory nie miała sobie równych, a w finale rozbiła Jasmine Paolini, oddając jej zaledwie trzy gemy. Był to piąty w karierze wielkoszlemowy tytuł Polki, a czwarty na korach Rolanda Garrosa. W pozostałych turniejach liderka rankingu WTA nieco zawodziła. Australian Open i Wimbledon kończyła już na trzeciej rundzie, a podczas US Open odpadła na etapie ćwierćfinału.
Największą niespodzianką był triumf Barbory Krejcikovej w Londynie. Czeszka była rozstawiona z odległym numerem 31, a wcześniej podczas Wimbledonu nie dotarła nawet do ćwierćfinału. W tym roku była jednak dobrze dysponowana, chociaż już w pierwszej rundzie miała sporo problemów z Weroniką Kudiermietową, którą pokonała w trzech setach. Wielką niespodziankę sprawiła natomiast w półfinale, kiedy ograła Elenę Rybakinę, czyli główną faworytkę, mimo że była gorsza w pierwszej partii. W finale również w trzech setach pokonała Jasmine Paolini i zapisała na swoim koncie drugi indywidualny tytuł wielkoszlemowy w karierze. Poprzedni zanotowała w 2021 na Roland Garros. Czeszka jest jedyną tenisistką od 2020 roku, która wygrała ten turniej poza Igą Świątek. Polka wygrała cztery z ostatnich pięciu edycji French Open.
Docenić trzeba wspomianą wyżej Jasmine Paolini, która wprawdzie nie zdobyła tytułu, ale występowała w finałach na dwóch różnych nawierzchniach. Podczas Roland Garros na ziemnej i na trawie w Wimbledonie.
Turnieje wielkoszlemowe za nami, ale to nie oznacza końca emocji w tym roku. Przed nami jeszcze tournée po Azji, gdzie odbędą się dwa turnieje rangi 1000 (Pekin i Wuhan) oraz zawody rangi 500 (Seul, Zhengzhou i Tokio). Iga rok temu wygrała w Pekinie, więc będzie musiała bronić tam punktów.
Sezon zakończy się na początku listopada zawodami WTA Finals, które odbędą się w Rijadzie. Tam rok temu również Iga była najlepsza i będzie broniła mnóstwo punktów. Na razie udział w tym turnieju zapewniony mają Świątek i Sabalenka, które w najbliższym czasie stoczą walkę o pozycję liderki rankingu WTA na koniec roku. Na ten moment Polka ma nieco ponad dwa tysiące punktów przewagi, ale będzie broniła tytułów w Pekinie i Rijadzie, co przy dobrych wynikach Sabalenki może spowodować utratę pierwszego miejsca na rzecz Białorusinki.