Borussia Mönchengladbach rozbiła imienniczkę z Dortmundu

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Borussia Mönchengladbach rozbiła imienniczkę z Dortmundu
Szarżujący Thuram nie dał szans bramkarzowi Dortmundu
Szarżujący Thuram nie dał szans bramkarzowi DortmunduAFP
Jedna połowa i 40 sekund – tyle potrzebowały dwie Borussie, by zadać sobie w sumie sześć ciosów. Wygrali gospodarze z Gladbach, którzy po zwycięstwie 4:2 lądują w tabeli tuż pod Borussią Dortmund.

Jeszcze tydzień temu mogło się wydawać, że Czarno-Żółci z Dortmundu będą w tabeli gonić Bayern. Najpierw jednak BVB przegrało na wyjeździe z Wolfsburgiem, by 11 listopada ulec ponownie, tym razem w bardziej lokalnym pojedynku. Dziś dortmundczycy do Bawarczyków tracą sześć punktów (FCB jeszcze w tej kolejce nie grali), a między dwiema wielkimi drużynami są już cztery inne.

Jak do tego doszło? Sposób na Borussię Dortmund znalazł w 4. minucie Jonas Hofmann, jakby chciał świętować powołanie na Mistrzostwa Świata 2022. Choć, po prawdzie, podanie Stindla było tak dobre, że musiał to trafić.

W kolejnych minutach optyczna przewaga gospodarzy stopniała, a stateczność ich obrony w 19. minucie wykorzystali Bellingham i Brandt. Na Borussia Park nikt się jednak nie zraził, Die Fohlen ruszyli do kolejnych ataków.

Nie kto inny, a strzelec pierwszej bramki Hofmann wykonywał rzut wolny sprzed pola karnego. Doskonale zgrał się z wyskakującym Bensebainim, a ten główką nie zostawił szans bramkarzowi BVB. Była 26. minuta, a już po 30 minutach gry miejscowi ruszyli z kolejnym bramkowym atakiem. Z własnej połowy z piłką zabrał się Thuram, minął obrońcę, położył Gregora Kobela i podniósł prowadzenie na 3:1.

Tym razem to Borussia z Dortmundu nie pozwoliła na długą radość. W 40. minucie wrzutkę z kornera do bramki skierował Niklas Sule. Jan Olschowsky poradził sobie z kozłującą piłką, jednak wybił ją idealnie na nogę Schlotterbecka, a ten dał BVB bramkę kontaktową.

Po pięciu golach do przerwy kibicom pewnie dopiero schodziły wypieki, gdy piłkarze wyszli na drugą połowę. Komentatorzy nie zdążyli zapoznać się z kompletem zmian, gdy Klaudio Kone mierzonym strzałem z dystansu dał czwartego gola Mönchengladbach. Kto mu podawał? Jonas Hofmann, rzecz jasna!

40 sekund po rozpoczęciu drugiej połowy wynik został zamknięty. Świętujący wyjątkowo udany występ Hofmann dołożył przyjezdnym jeszcze jednego gola, ale po analizie VAR rezultatu już nie zmieniono.

Każda z Borussii kończy więc jesień w zupełnie innych nastrojach. Dla Gladbach szósta wygrana w ośmiu meczach u siebie niesie awans na siódme miejsce. Dla BVB przerwa zimowa będzie ponura, na szóstym miejscu, ostatnim gwarantującym udział w pucharach. Między dwiema Borussiami już tylko trzy punkty różnicy.