Lakers w końcu pokonali Nuggets. Celtics wrócili na zwycięską ścieżkę

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Lakers w końcu pokonali Nuggets. Celtics wrócili na zwycięską ścieżkę

Lakers w końcu pokonali Nuggets. Celtics wrócili na zwycięską ścieżkę
Lakers w końcu pokonali Nuggets. Celtics wrócili na zwycięską ścieżkęAFP
Sobota w play-offs w NBA przyniosła nam raczej jednostronne pojedynki. Najwięcej emocji było w Los Angeles, gdzie miejscowi Lakers pokonali 119:108 Denver Nuggets, z którymi przegrali wcześniejsze 11 meczów z rzędu. Tym samym uniknęli eliminacji i doprowadzili do stanu 1-3 w serii.

LeBron James bardzo nie chciał wybierać się na wakacje po szybkich czterech porażkach z obrońcami tytułu i po jego 30 punktach, pięciu zbiórkach i czterech asystach to jego zespół okazał się lepszy. Sam James nie byłby jednak w stanie sprostać rywalom, a bezcenna okazała się pomoc Anthony'ego Davisa, który zagrał kapitalne zawody, w których zanotował 25 punktów i 23 zbiórki. Pomogli też strzelcy - po 21 punktów zapisali na swoich kontach Austin Reaves i De'Angelo Russell.

Nuggets wcale nie zagrali złego meczu i walczyli o zwycięstwo do zera w serii, o czym świadczy chociażby dorobek Nikoli Jokicia - 33 punkty, 14 zbiórek i 14 asyst. Nieprawdopodobne triple-double, choć w przypadku Serba jest to po prostu jeden z wielu jego meczów. 

Lakers prowadzili przez niemal całe spotkanie, dopiero w końcówce rywale zdołali się do nich zbliżyć na siedem punktów. Jedno zwycięstwo ciężko będzie jednak zamienić w większy sukces. Żadna drużyna w historii NBA nie wygrała serii przegrywając w niej 0-3, a już jutro kolejne spotkanie w Denver, gdzie Nuggets będą zdecydowanym faworytem. 

Ze swoimi problemami uporali się koszykarze Boston Celtics, którzy w meczu numer dwa na własnym parkiecie sensacyjnie przegrali trzy dni temu z Miami Heat. Dzisiaj na Florydzie odzyskali oni przewagę własnego parkietu w serii, pewnie pokonując Heat 104:84.

Po 22 punkty zdobyli Jayson Tatum i Jaylen Brown, a rywale odpowiedzili jedynie 20 oczkami Bama Adebayo. Heat wciąż grają bez kontuzjowanego Jimmy'ego Butlera i to sprawia, że ich szanse w tej serii są znikome. 

Po sweepa, czyli zwycięstwo 4-0, zmierzają za to Oklahoma City Thunder. Młody zespół, który ostatecznie wygrał Konferencję Zachodnią w sezonie zasadniczym, już trzeci raz pokonał New Orleans Pelicans - tym razem na wyjeździe 106:85.

Liderem gości był Shai Gilgeous-Alexander, który zdobył 24 punkty i miał osiem asyst, a po 21 oczek dołożyli Josh Giddey i Jalen Williams. Tymczasem w ekipie gospodarzy żaden z zawodników nawet nie przekroczył nawet granicy 20 punktów. Jeśli nie wydarzy się nic niesamowitego, Thunder po kolejnym meczu będą mogli przygotowywać się do serii z kolejnym rywalem w drugiej rundzie. 

Zupełnie nie wiadomo za to jak potoczy się seria Cleveland Cavaliers z Orlando Magic. Kawalerzyści pewnie wygrali dwa spotkania na swoim parkiecie, po czym dwa razy zostali zmiażdżeni na Florydzie przez miejscowych Magików, którzy wczoraj wygrali 112:89 i wyrównali serię na 2-2.

O wyniku zadecydowała przede wszystkim trzecia kwarta, którą gospodarze wygrali 37:10. Świetne zawody zagrał Franz Wagner, który rzucił 34 punkty i miał 13 zbiórek. To on wziął na swoje barki obowiązki lidera w gorszym dniu Paolo Banchero, który zdobył jedynie dziewięć punktów.