Po ostatniej wymianie Milwaukee Bucks są największym faworytem do mistrzostwa

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Po ostatniej wymianie Milwaukee Bucks są największym faworytem do mistrzostwa
Po ostatniej wymianie Milwaukee Bucks są największym faworytem do mistrzostwa
Po ostatniej wymianie Milwaukee Bucks są największym faworytem do mistrzostwaAFP
Minęło już wystarczająco dużo czasu od wymiany, w której Milwaukee Bucks pozyskali Damiana Lillarda, by kibice i eksperci NBA mogli ocenić szanse każdej z drużyn na mistrzostwo w nadchodzącym sezonie, uwzględniając najnowsze transfery. Tak się składa, że "nowi" Bucks są największymi kandydatami do tytułu.

Przypomnijmy - Bucks pozyskali Lillarda, wysyłając do Portland Trail Blazers Jrue Holiday'a. W tej samej wymianie m.in. DeAndre Ayton powędrował do Blazers, a Jusuf Nurkić do Phoenix Suns. Nie ma jednak wątpliwości, że to przenosiny Lillarda są największym wydarzeniem tej wymiany. Związany od 11 lat z organizacją z Portland wielokroty All-Star domagał się transferu do Miami, ale ostatecznie wylądował w innym zespole, który jest faworytem do mistrzostwa. 

Teraz Lillard ma stworzyć zabójczy duet z Giannisem Antetokounmpo. Jeden z najlepszych zawodników w lidze na pozycji obwodowych oraz jeden z najlepszych skrzydłowych grających pod koszem - na papierze wygląda to piekielnie mocnie. Zwłaszcza, że obaj będą przecież grać w otoczeniu takich zawodników jak Khris Middleton i Brook Lopez, którzy także są wartościowym "towarem" na rynku NBA. 

W efekcie takiej transakcji to właśnie Bucks są teraz uważani przez amerykańskich specjalistów i bukmacherów za największych faworytów do mistrzostwa. Tuż za nimi w takiej klasyfikacji znajdują się Boston Celtics, a dalej obrońcy tytułu Denver Nuggets oraz odmienieni Phoenix Suns. Kolejnym zespołom daje się dużo mniejsze szanse. 

Wygląda więc na to, że po wielu latach przywiązania do Portland, które jednak ani trochę nie szło w parze z sukcesami sportowymi, Lillard pod koniec kariery wreszcie będzie mógł powalczyć o mistrzostwo. Co prawda nie trafił do Heat, co niemal wymuszał na swoich pracodawcach, ale na swój nowy zespół nie powinien narzekać.