Drugoligowy Corvinul sensacyjnie wygrał Puchar Rumunii w karnych
W rumuńskim finale krajowego pucharu doszło do sytuacji brzmiącej nazbyt znajomo: drugoligowiec, który zmarnował szansę na bezpośredni awans do najwyższej ligi, zwyciężył po emocjonującej końcówce.
Podobieństwa do Wisły Kraków nasuwają się same, zresztą w tych samych eliminacjach do Ligi Europy ma zagrać drugoligowiec. Różnic też jest jednak sporo, bowiem Biała Gwiazda wciąż może awansować do najwyższej ligi, a Corvinul Hunedoara już nie. Rumuński triumfator finału wygrał dopiero w karnych, gdy Wiśle wystarczyła dogrywka. Wreszcie, hunedoarczycy nie mogą jeszcze być całkowicie pewni gry w Europie, UEFA nie przyznała im jeszcze licencji.
Corvinul gonił, gonił i dogonił
Środowy finał Pucharu Bułgarii rozegrano na nowo oddanym stadionie w Sybinie, gdzie pierwszy kwadrans upłynął na walce w środku pola, bez choćby jednej okazji. Otelul Galati dał pierwszy sygnał, a wynik udało się otworzyć po prawie półgodzinie gry. Anes Rusević fantastycznie uderzył bezpośrednio z wolnego.
Na sześć minut przed przerwą do odbitej piłki przed prawie pustą bramką doskoczył Marius Coman i wyrównał stan rywalizacji. Otelul ponownie objął prowadzenie tuż przed godziną meczu, tym razem Rusević wykorzystał rzut karny. To był okres, gdy Otelul mógł przypieczętować zwycięstwo, ale niewykorzystane okazje zemściły się na kwadrans przed końcem. Antonio Manolache z granicy pola karnego huknął po ziemi przy słupku i dał remis.
Sytuacji nie zmieniła już dogrywka. W karnych po raz trzeci w meczu prowadzenie uzyskali zawodnicy Otelulu (Coman nie strzelił dla Corvinulu), ale trzy kolejne zmarnowane rzuty karne faworytów zniweczyły cały wysiłek.