Spezia już na granicy spadku, to nie był dobry dzień dla Polaków w Serie A

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Spezia już na granicy spadku, to nie był dobry dzień dla Polaków w Serie A
Spezia już na granicy spadku, to nie był dobry dzień dla Polaków w Serie A
Spezia już na granicy spadku, to nie był dobry dzień dla Polaków w Serie AAFP
Środowe mecze włoskiej ligi nie przyniosły przełomowych rozstrzygnięć, za to sporo nie najlepszych wiadomości dla fanów Polaków grających w Serie A. Czy raczej niegrających, bo tak dla części z nich wyglądał środowy wieczór.

Jak już pisaliśmy, symboliczny pierwszy w tym roku mecz z ławki oglądał w środę Krzysztof Piątek w barwach Salernitany. Nie był jedynym naszym rodakiem odstawionym na boczny tor w 33. kolejce Serie A. Na boisko nie wszedł również Arkadiusz Milik, którego Juventus zdołał wygrać z Lecce 2:1 pomimo słabej gry.

Ci, którzy weszli, też nie mieli najlepszego dnia. Wojciech Szczęsny został pokonany z rzutu karnego (choć kilka świetnych interwencji miał, to jednak bez czystego konta), a Bartłomiej Drągowski ma jeszcze gorsze wspomnienia z meczu z Atalantą.

Spezia już na krawędzi strefy spadkowej

Drągowski pozostaje najlepszym bramkarzem Spezii, ale jego klub pozostaje tym tracącym wiele bramek. Niedawno dołączyli do niechlubnego grona 50+, czyli zespołów, które przekroczyły w sezonie 2022/23 właśnie tyle straconych goli.

W środę ten bilans tylko się pogorszył ponieważ Orzełki z Ligurii pojechały na wyjazd do Bergamo, gdzie apetyty na europejskie puchary pozostają niemałe. Przemysław Wiśniewski i Arkadiusz Reca byli w wyjściowym składzie, który przegrał z Atalantą 2:3. Wszyscy trzej Polacy rozegrali pełne spotkanie, choć bez najwyższych not. Co gorsza, ich zespół po porażce nie ma już ani punktu przewagi nad strefą spadkową, utrzymuje się nad nią wyłącznie bilansem bramkowym.

Hellas bez Dawidowicza zmielony przez Inter

Na Stadio Marc’Antonio Bentegodi mecz toczył się do jednej bramki. Inter wygrał 6:0, zdobywszy po trzy gole w każdej połowie, odnosząc najbardziej okazałą wygraną od 10 lat! W ostatnich trzech spotkaniach Nerazzurri strzelili w sumie 12 bramek, co stoi w kontraście do ich niedawnej fatalnej formy w lidze.

I choć Internazionale może świętować czwarte miejsce z zaledwie czterema oczkami straty do Lazio, to nas bardziej może martwić sytuacja Hellasu Verona. Zespół, w którym cały mecz na ławce oglądał Paweł Dawidowicz, utknął w strefie spadkowej jedno miejsce pod Spezią.

Torino wygrywa, Linetty też na ławce

Turyńskie Byki miały najłatwiejsze możliwe zadanie, w środę grały wyjazdowy mecz z Sampdorią, która z rywalem spoza strefy spadkowej nie wygrała od początku roku. Nie zdziwi więc fakt, że w meczu z Torino gospodarze po raz kolejny nie oddali celnego strzału. Przyjezdni oddali cztery, dwa z nich zamienili na bramki i niezmiennie siedzą w środku tabeli, nie walcząc już o nic w tym sezonie. Martwi jedynie fakt, że Karol Linetty w ostatnich pięciu meczach grał tylko dwukrotnie.

Mourinho ufa Zalewskiemu, ale Roma się stacza

W barwach Giallorossich ponad godzinę rozegrał w środę Nicola Zalewski. Młody Polak niezmiennie spełnia oczekiwania Jose Mourinho, ale na tym kończą się dobre wiadomości. Półfinaliści Ligi Europy po remisie 1:1 z Monzą wypadli z pucharowej czołówki Serie A i są dopiero na siódmym miejscu. Pocieszeniem pozostaje fakt, że czołówka pozostaje bardzo ciasna i nic tu jeszcze nie jest stracone. Przewaga nad ósmą Fiorentiną to niezmiennie osiem punktów.

Lazio wygrało, czyli Zieliński i Bereszyński wciąż bez Scudetto

Na koniec podsumowania wypada wspomnieć o tych, którzy swój mecz rozegrają dopiero w czwartek. Polacy w barwach Napoli mogli już w środę świętować mistrzostwo Włoch. Potrzebowali do tego jednak zgubienia punktów przez Lazio. Rzymianie jednak wygrali 2:0 z Sassuolo, dlatego dopiero dzisiejszy mecz Udinese-Napoli da nam odpowiedź, czy Azzurri będą mistrzami na pięć kolejek przed końcem sezonu.