Odważna pogoń Polek w finale Posten Cup, ale Norweżki minimalnie lepsze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Odważna pogoń Polek w finale Posten Cup, ale Norweżki minimalnie lepsze

szczypiornistki
szczypiornistkiPaweł Bejnarowicz / Związek Piłki Ręcznej w Polsce
W niedzielnym finale Posten Cup Norwegia zwyciężyła 27:25, choć Polki odrabiały straty z pierwszej połowy do samego końca i pokazały charakter. To była próba generalna przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata w Piłce Ręcznej Kobiet 2023.

Po zwycięstwach nad Islandią i Angolą, w niedzielę reprezentacja Polski kobiet w piłce ręcznej w finale walczyła z drugą niepokonaną drużyną – gospodyniami towarzyskiego Posten Cup o trofeum. Lepszego rywala na koniec okresu przygotowawczego nie można było sobie wymarzyć. Po drugiej stronie parkietu stanęły bowiem aktualne mistrzynie świata, Europy i brązowe medalistki olimpijskie.

Selekcjoner Arne Senstad w niedzielę znów zdecydował się na pewne rotacje w składzie. W meczowym protokole tym razem zabrakło Nikoli Głębockiej i Darii Michalak, a po dniu przerwy na parkiet powróciły Mariola Wiertelak i Paulina Uścinowicz

Biało-Czerwone bardzo szybko przekonały się o skali trudności zadania, jakie czekało na nie w niedzielę. Norweżki od pierwszej minuty narzuciły bardzo wysokie tempo gry. Po dziesięciu minutach Norweżki prowadziły 8:3, więc o przerwę na żądanie prosić musiał selekcjoner Arne Senstad. Różnica mogła być jeszcze większa, gdyby nie bardzo dobra postawa Adrianny Płaczek. Polska bramkarka zatrzymywała rzuty Norweżek z niemal każdej pozycji, także w sytuacjach sam na sam. 

I choć w szczycie rywalki prowadziły siedmioma golami, to straty stopniowo były niwelowane. Pewną receptę na skandynawski mur obronny znalazła Emilia Galińska, która potrafiła zaskoczyć przeciwniczki soczystym rzutem z okolic dziewiątego metra. Do końca pierwszej połowy rozgrywająca odpowiadała za blisko połowę wszystkich trafień Biało-Czerwonych (4 z 10)!

Po powrocie do gry Biało-Czerwone wyglądały na bardzo zmotywowane, by napsuć faworytkom trochę krwi. Cierpliwie wyczekały gorszy okres Norweżek i w odpowiednim momencie popisały się serią trzech bramek z rzędu! W końcowym fragmencie Biało-Czerwone próbowały w ataku wariantu 7 na 6 z pustą bramką i z wykorzystaniem dwóch obrotowych. I to właśnie Sylwia Matuszczyk doprowadziła do bramki kontaktowej 180 sekund przed końcem meczu (23:24)!

W decydujących sekundach doświadczone Norweżki nie pozwoliły jednak odebrać sobie zwycięstwa. Gospodynie zdobyły dwie bramki z rzędu i utrzymały swoją zaliczkę do końcowego gwizdka (27:25). Tytułem MVP wśród Polek wyróżniono Adriannę Płaczek.