Przed nami 111. edycja Australian Open – czego się spodziewać?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Przed nami 111. edycja Australian Open – czego się spodziewać?
Przed nami 111. edycja Australian Open – czego się spodziewać?
Przed nami 111. edycja Australian Open – czego się spodziewać?AO / AFP
Od 16 do 29 stycznia oczy światowego tenisa zwracają się na Melbourne. Jako pierwszy polski zawodnik zagra Hubert Hurkacz, choć droga do finału jest długa i większość obserwatorów widzi w nim kogoś innego. Wręcz przeciwnie jest w singlu kobiet, gdzie Iga Świątek zrobiłaby niespodziankę, nie docierając do końca.

Pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, dlatego otwierające sezon Australian Open elektryzuje miłośników tenisa na całym świecie. Nic zresztą dziwnego, bo od zeszłego roku sporo się zmieniło. Największy nieobecny zeszłorocznego turnieju, Novak Djokovic, jest gotów zrewanżować się za uniemożliwienie mu startu. Wśród tenisistek zabraknie triumfatorki ze stycznia 2022, bowiem Ash Barty zakończyła karierę. Zawodniczka uczyniła jednak zaszczyt Idze Świątek i zagrała z nią mecz towarzyski przed turniejem.

Wielcy nieobecni

Na sportowej emeryturze od miesięcy jest Serena Williams, za to jej siostra Venus dopiero w ostatnich dniach poinformowała, że nie skorzysta z otrzymanej dzikiej karty. Oficjalnym powodem jest kontuzja. Podobny los spotkał w ostatniej chwili Paulę Badosę i Ajlę Tomljanovic, dotknięte urazami – odpowiednio – uda i kolana. Z kolei Naomi Osaka, w nieco niecodziennych okolicznościach, postanowiła najbliższe miesiące poświęcić urodzeniu dziecka, zapowiadając powrót na australijskie zawody w 2024 roku.

Wśród mężczyzn największą lukę po sobie zostawił świeży wciąż lider rankingu ATP, Carlos Alcaraz. On również obiecał powrót do Australii, jednak w tym roku kontuzja prawego uda wpłynęła na harmonogram startów. W równie bolesnych okolicznościach, zaledwie kilka dni przed turniejem, ze startu zrezygnował Marin Cilic z Chorwacji zmagający się z chorym kolanem.

Legendy czy młode pokolenie?

Podobnie jak cały poprzedni sezon, turniej w Melbourne zapowiada się jako starcie tenisowych ikon z budowaną dopiero marką młodych nazwisk. Pod nieobecność Alcaraza, w singlu mężczyzn drabinka została skonstruowana pod ewentualny finał Rafaela Nadala z Novakiem Djokoviciem, nawet jeśli przewidywania ostatnio znacząco faworyzują tego drugiego.

W końcu to ostatni dwaj triumfatorzy i jedni z najwyżej notowanych tenisistów, a Serb wygląda na wyjątkowo zdeterminowanego. Po przyjeździe do Australii spotkał się co prawda z bardzo ciepłym przyjęciem, jednak przyznaje w wywiadach, że nie zapomniał, jak rok temu uniemożliwiono mu udział. Jest świeżo po wygranej w Adelajdzie i nie chce pozwolić Nadalowi na drugi sukces w Melbourne z rzędu, woli zaliczyć swój dziesiąty triumf.

Po drodze jednak na obu czekają młode wilki gotowe zostawić na korcie serce, by strącić którąś z wielkich gwiazd. Czy jednak ktoś z nich jest w tak dobrej formie, żeby na główną scenę wedrzeć się kosztem legendy? Pretendentów wśród 64 par jest wielu i równie wiele będzie zależeć od ich przygotowania. W optymalnej formie groźni mogą być choćby Miedwiediew (którego Djoković odprawił w półfinale w Adelajdzie) czy Tsitsipas, który w grudniu i na początku stycznia seryjnie wygrywał.

Jeśli jesteśmy już przy ostatnich wynikach, to obie faworytki kobiecych rozgrywek zaliczyły ostatnio niespodziewane wpadki. Iga Świątek podczas półfinału United Cup potknęła się na Jessice Peguli, podczas gdy Ons Jabeur przegrała z 18-letnią Lindą Noskovą.

Czeszka nie przeszkodzi jej w Australian Open, ponieważ odpadła już w kwalifikacjach, natomiast Pegula wygląda na skorą do zachwiania rankingowym status quo. Od początku roku wygrała wszystkie mecze, podobnie zresztą jak Coco Gauff, która turniej w Auckland zdominowała bez straty seta. One już ostrzegły o swojej formie, kto pokaże się najlepiej w pierwszych rundach Australian Open?

Polskie szanse w Melbourne

Uznana za najlepszego sportowca Polski Iga Świątek z pewnością będzie śledzona na żywo choćby podczas meczów rozgrywanych nocą polskiego czasu. Tenisistka rozstawiona z jedynką jest bezwzględnie faworytką turnieju, choć po porażce z Pegulą i wycofaniu z Adelajdy zaczęły się pojawiać pierwsze znaki zapytania.

Inauguracyjny mecz Igi zaplanowano na poniedziałkowy poranek (16 stycznia o 9), a jej rywalką będzie Niemka Jule Niemeier. Dotąd tylko raz grały przeciwko sobie i gdy tak się stało, to Świątek wygrała cały turniej (US Open) – oby to był dobry prognostyk. Zakładając zwycięstwa przeciwko znacznie niżej notowanym rywalkom, Polka będzie mieć na swojej drodze również Coco Gauff i Jessicę Pegulę, a wyniku tych meczów w ciemno nikt nie śmiałby typować – znacznie lepiej obejrzeć je na żywo.

Druga Polka w singlu, Magda Linette, swój pierwszy pojedynek rozegra z notowaną kilka miejsc niżej Mayar Sherif. Ten mecz odbędzie się o 5 rano 17 stycznia. W przypadku awansu już w drugiej rundzie czeka znacznie silniejsza przeciwniczka, Anett Kontaveit. Jeśli Polka pokaże taką determinację, jak w grudniowej walce z Jil Teichmann, to może sprawić sporo frajdy swoim kibicom w Australian Open.

Tego samego wypada życzyć Hubertowi Hurkaczowi, turniejowej dziesiątce. On w pierwszym meczu (16 stycznia o 2:30) będzie się mierzył z Pedro Martinezem, którego dotąd dwukrotnie ograł, oddając tylko seta w obu meczach. Na pierwszego znacząco wyżej notowanego przeciwnika Hurkacz może trafić w trzeciej rundzie turnieju. Ponieważ jednak mówimy o sporcie, najpierw trzeba do tej rundy awansować. I oby tak było. O wynikach każdego z meczów będziemy informować na Flashscore!