Alcaraz przegrał ze swoim ciałem, Novak Djoković w finale Rolanda Garrosa

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Alcaraz przegrał ze swoim ciałem, Novak Djoković w finale Rolanda Garrosa
Alcaraz przegrał ze swoim ciałem, Novak Djoković w finale Rolanda Garrosa
Alcaraz przegrał ze swoim ciałem, Novak Djoković w finale Rolanda GarrosaAFP
Choć to Serb pierwszy musiał korzystać z przerwy medycznej, to o losach meczu przesądził uraz Carlosa Alcaraza. Młody Hiszpan po kontuzji nie zdecydował się przerwać meczu, choć szans na powrót do rywalizacji nie miał.

Na tysiąc sposobów można by ten mecz przedstawić i zapowiedzieć: starcie pokoleń, przedwczesny finał, ale przede wszystkim w piątkowe popołudnie mierzyli się ze sobą dwaj tenisiści uważani obecnie za najlepszych na świecie. Różni ich doświadczenie (Djoković grał aż 45 finałów wielkoszlemowych, Alcaraz dopiero dwa) i styl gry, ale łączy wyjątkowa jakość.

Tuż przed 15:00 obaj wyszli na Court Philippe-Chatrier z uśmiechem na ustach, choć jeszcze przed rozpoczęciem gry sytuacja była niezwykła: pierwszy raz od półtorej dekady Novak Djoković nie wychodził w roli faworyta. To nie tylko prestiż, ale i brzemię, które spadło na barki 20-letniego Hiszpana.

Profesorskie otwarcie Djokovicia

Rozpoczynające gemy pokazywały siłę uderzeń Carlitosa i Djokera, ale i obfitowały w niewymuszone błędy. Choć długich wymian nie było, szybko pojawił się pot na obu czołach. To efekt upału, który nawiedził Paryż w najgorętszym dotąd dniu turnieju ATP. Dopiero w czwartym gemie poziom emocji wyraźnie się podniósł, gdy Serb przełamał Hiszpana po dwóch bardzo efektownie zdobytych punktach. W obu rozstrzygała sprinterska walka przy siatce i doskonały ogląd kortu Djokovicia. Przy swoim serwisie weteran nie pozwolił młodzikowi nawet zbliżyć się do break pointu.

Po powrocie na kort Novakowi zaczęły się przydarzać błędy podwójne i siódmy gem rozgrywał się na ostrzu noża. Carlitos doszedł do trzech break pointów, jednak żadnego nie umiał wykorzystać. Finalnie zaciętego gema (na 5:2) zapisał na koncie Nole, który w secie zdecydowanie dyktował warunki. Alcaraz zapisał co prawda trójkę po stronie swoich zdobyczy, ale musiał bronić piłki setowej już przy swoim podaniu. Obronił raz, za drugim razem się nie udało, set rozstrzygnął się 6:3.

Gniewny powrót Alcaraza

Uśmiechnięty przed pojedynkiem Carlitos po pierwszym secie był wyraźnie poirytowany i w pierwszym gemie nie dał Serbowi choćby punktu. Uśmiechnął się promiennie dopiero w trzecim gemie, gdy spektakularnie punktował, posyłając piłkę na linię pomimo odgrywania tyłem w wyjątkowo trudnej pozycji.

Choć miał ciekawe pomysły na zdobywanie punktów, to nie mógł przejąć kontroli nad meczem. Na szczęście dla Hiszpana, starszy rywal też nie szukał szybszego tempa. Co gorsza dla fanów Djokovicia, już w szóstym gemie zaczął się ból prawej ręki, wymuszając przerwę medyczną. Wrócił do gry i dał się przełamać Hiszpanowi. Wciąż miał problem z wygrywaniem dłuższych wymian, a jednak parł naprzód, wspierany przez żywiołową publiczność. Nie zdołał jednak zamknąć seta przy swoim podaniu, Novak wrócił na 4:5.

Zawodził brak cierpliwości Hiszpana, który popełniał błędy na własne życzenie. Sportowa złość napędziła go jednak i błyskawicznie wyszedł na 40:0 przy podaniu Djokovicia. Trzy piłki setowe dla Carlitosa nie dały efektu, legenda wygrała swojego gema nr 10, a kolejny był absolutną ozdobą drugiej partii. Walka przy siatce była wyrachowana z obu stron, a Hiszpan imponował sprintami do – z pozoru – niemożliwych piłek. Alcaraz wygrał przy swoim podaniu i na finiszu przełamał Djokera do zera!

Gdyby nie to uderzenie w kort...

Trzeci set nie mógł być decydujący w meczu, chyba że doszłoby do nieoczekiwanego problemu medycznego. I tym, niestety, zaczęło pachnieć w trzecim gemie, gdy Alcaraz niefortunnie uderzył stopą o kort. Potrzebował przerwy medycznej, przez którą stracił punkt i całego gema, na wagę przełamania.

Hiszpan zdecydował się na powrót, ale bez swojej najcenniejszej broni: błyskawicznego startu do każdej piłki. Nawet przy swoim podaniu nie był w stanie punktować i nawet na pragmatyczną, zachowawczą grę nie miał szans. Dał się przełamać do zera z wyraźnym grymasem bólu, a wynik 1:4 nie zwiastował dobrego zakończenia. Wyrównany pojedynek zamienił się w łomot od Serba.

Wyglądało na to, jakby Carlitos chciał przeczekać tego seta bez wysiłku i dać sobie szansę na powrót do sił w kolejnym. Faktycznie wrócił, miał nawet dwa break pointy w pierwszym gemie czwartej partii, ale o szansach na wygraną trudno było mówić. Mecz kompletnie stracił tempo, Alcaraz nie miał atutów i w kwadrans było już 3:0 dla Serba. Hiszpan kończył mecz tylko honorowo, a Djokoviciowi pozostało punktować rywala. Publiczność – przewidywalnie – brała stronę słabszego, ale emocje z trybun były jednymi z niewielu, jakich dostarczył mecz w końcówce. Gdy więc Alcaraz ugrał jedynego gema w czwartym secie, widzowie zareagowali euforycznie. Losu nie można było odwrócić: Serb wygrał półfinał 6:3, 5:7, 6:1, 6:1.