Przed rokiem "Nole" potrzebował pięciu setów, by na Flushing Meadows uporać się z Djere. Tym razem tylko przez moment wydawało się, że mecz może mieć podobny przebieg – w drugiej partii zajmujący 109. lokatę w rankingu ATP 29-latek z Senty przełamał podanie utytułowanego przeciwnika, wyszedł następnie na 4:2, miał dwie szanse, by objąć prowadzenie 5:3, ale wtedy w jego grze – prawdopodobnie z powodów zdrowotnych – coś się zacięło, a faworyt wykorzystał sytuację i... nie stracił już ani jednego gema.
"To nie było to, czego chcemy. To nie było to, czego chce publiczność. Szczerze mówiąc, drugi set powinien być jego" – przyznał później samokrytycznie Djokovic, który podobnie jak w 1. rundzie nie zaprezentował się z najlepszej strony.
Czterokrotny zwycięzca US Open, który w tym roku jest rozstawiony z "dwójką", wydawał się nie najlepiej czuć w upalnych warunkach, a w czasie przerw okładał się schłodzonymi ręcznikami. Ponownie miał kłopoty z serwisem – posłał trzy asy, ale miał aż osiem podwójnych błędów.
Djere spisywał się dobrze, dużo punktów zdobywał dzięki skutecznemu podaniu, ale w pewnym momencie miał kłopoty z poruszaniem się po korcie, poprosił o przerwę medyczną, podczas której fizjoterapeuta masował jego brzuch i dolne partie pleców.
"On miał kontuzję, która wykluczyła go z touru na jakiś czas i teraz walczy o powrót do optymalnej dyspozycji fizycznej. Widocznie nie jest jeszcze w pełni sił" – powiedział Djokovic, który nawiązał do operacji łokcia, jaką Djere przeszedł w kwietniu.
W 3. rundzie rywalem "Djoko", który wygrał 90. w karierze mecz w US Open, będzie Australijczyk Alexei Popyrin.
37-letni zawodnik z Belgradu wrócił na wielką tenisową scenę trzy tygodnie po zdobyciu w Paryżu ostatniego brakującego tenisowego skalpu – olimpijskiego złota w grze pojedynczej.