Pierwszy manewr wyprzedzania przyniósł już sam start, choć na szczęście zabrakło w jego trakcie zderzeń między kierowcami i różnego rodzaju incydentów wyścigowych. Kluczowa zamiana zaszła na na drugiej pozycji, ponieważ Charles Leclerc wystartował dużo lepiej od George'a Russella i dołączył do na prowadzeniu w wyścigu do swojego zespołowego partnera Carlosa Sainza.
Najwięcej zamieszania na pierwszych metrach spowodował Lewis Hamilton, który w pierwszych zakrętach się nie zmieścił i jechał poza torem, dzięki czemu awansował na trzecie miejsce. Musiał jednak oddać uzyskaną przewagę, przez co najpierw przepuścił Russella, a później także Lando Norrisa.
Solidnie radził sobie w środku stawki Max Verstappen, który miał teoretyczne szanse na przedłużenie serii zwycięstw aż do jedenastu wyścigów. Było jednak wiadomo, że na krętym torze w Singapurze będzie to niezwykle trudne. Początek był jednak obiecujący, bo już po kilku okrążeniach Holender wyprzedził Liama Lawsona oraz obu kierowców Haasa i jechał na ósmym miejscu.
Pierwszy moment zwrotny dzisiejszego wyścigu mieliśmy na 19. okrążeniu, bo to wtedy z barierą zderzył się Logan Sargeant, a sędziowie wypuścili na tor samochód bezpieczeństwa. Zjechali wtedy niemal wszyscy kierowcy w stawce, decydując się na podwójne pit-stopy. Najlepiej wyszedł na tym Sainz, który utrzymał pierwszą pozycję. Najwięcej starcił Leclerc, który w efekcie zamieszania w alei serwisowej stracił drugą lokatę na rzecz Russella i Norrisa.
Na inną strategię zdecydowali się kierowcy Red Bulla, którzy zaczynali wyścig na twardej mieszance i przez to, że nie odwiedzili swoich mechaników, znaleźli się na bardzo wysokich pozycjach. Z każdym kolejnym okrążeniem ich tempo jednak słabło, a Verstappena i Sergio Pereza wyprzedzali kolejni kierowcy. Ostatecznie zjechali oni po zmianę mieszanki około 40. kółka, po czym spadli na bardzo odległe pozycje.
Momentem kulminacyjnym była jednak awaria samochodu jadącego w pierwszej dziesiątce Estebana Ocona z Alpine na 43. okrążeniu. Sędziowie zdecydowali się po niej na wirtualny samochód bezpieczeństwa, a najbardziej ryzykowną decyzję podjęto w Mercedesie - jadący a drugim miejscu Russell oraz będący tuż za podium Hamilton zjechali na zmianę opon. Dostali pośrednie ogumienie i mieli atakować z czwartej i piątej pozycji miejsce na podium.
Obaj szybko poradzili sobie z Leclerciem i ruszyli w pogoń za drugim Norrisem i prowadzącym Sainzem. Cała czwórka przejechała ostatnie kółka wyścigu w bardzo bliskiej odległości, ponieważ hiszpański kierowca Ferrari wykorzystywał naturalną zasłonę przed szybkimi Mercedesami w postaci Norrisa i trzymał go za sobą na tyle blisko, by ten mógł odpierać ataki przy pomocy DRS-u.
W efekcie Russell i Hamilton byli bezradni, a ich strategia z wymianą opon w końcówce nie przynosiła porządanych efektów. Prawdziwy dramat wydarzył się jednak dla nich na ostatnich metrach, ponieważ Russell popełnił błąd i wjechał prosto w barierę, wpuszczając tym samym na podium Hamiltona.
W Singapurze napisała się dziś historia - Red Bull został pozbawiony szans na wygranie wszystkich wyścigów w sezonie 2023. Verstappen dojechał do mety na piątym miejscu, a Perez skończył na ósmej pozycji.